Skąd pomysł

Kiedy zaczynałem moją przygodę z końmi i mundurem (a było to dawno) najłatwiej było o...konia. Mieszkając 20 km od Kocka, miejsca ostatniej i wygranej bitwy z września 1939 roku,  łatwiej było zdobyć rząd wierzchowy wz.36 i inne elementy, w które można było konia oporządzić. Kwestia użytkowego umundurowania i wyposażenia pozostawała w sferach marzeń. Fachowa literatura była wtedy uboga, często niedostateczna i ciężka do zdobycia.

Szczęściem miałem starszego brata, a On...miał dar i rękę. Dar do odtwarznia tego, co wydawało się wtedy niemożliwym. Rękę zaś do koni. Wszystkiego, czego się nauczyłem i to, co piękne w "ułańskiej przygodzie" zawdzięczam Łukaszowi.

Dzisiaj, wydawałoby się, nie powinno być żadnych problemów z dostepnością dawnej bolączki: umundurowania i wyposażenia. A jednak okazuje się, iż praktyczne kultywowanie pamięci o Kawalerii z okresu drugiej połowy lat trzydziestych to wciąż poważny problem. Poziom rośnie, stawiając coraz wyższe wymagania, szczególnie u początkujących. Natomiast lata 1918-1921 i okres międzywojenny do 1935 roku stanowi swoistą czarną dziurę. Dziwić się temu? Raczej nie, bo to wcale nie jest proste, a czynników tego stanu faktycznego dosyć sporo.

PORA TO ZMIENIĆ.